Oczywiście nie wszystkie – bo liczba kinków, które mogą nas fascynować i podniecać jest praktycznie nieskończona. Część z nich dała się udomowić i wpisała się w popsekskulturę na tyle mocno, że stanowi jej naturalny krajobraz, inne z kolei czekają skryte za jej horyzontem.

Ale nawet o nich opowiadać można w sposób całkowicie nieoczekiwany („Thanatos”) lub zaskakująco poetycki („Another Look”). W tym bloku przecinają się również narracje i formy; od mistrzowskich filmów Jana Soldata, który z zimną, dokumentalną delikatnością opowiada o swoich bohaterach, do wywrotowych mockumentów („Shoes your weapon”) i całkowicie odjechanych etiud („Car Love”).

I nawet jeżeli nie czujecie się częścią fetyszowej kontrkultury – to uważajcie! Po obejrzeniu tych filmów może okazać się, że jednak nią jesteście. Czego Wam zresztą życzymy.